wtorek, 23 października 2012

OK część 1.

Od paru tygodni biorę udział w internetowym szkoleniu dla nauczycieli na temat OK, czyli oceniania kształtującego. Zapisując się na kurs, byłam kompletnie zielona. Jednak zachęcona przez inne uczestniczki, zaczęłam szperać w necie i...jestem na etapie zaintrygowania. Jeszcze nie zachwytu, bo to za wcześnie :), ale im więcej czytałam, tym więcej chciałam wiedzieć. Nawet nie zauważyłam, jak  wybiła pierwsze w nocy.

W poniedziałek zaczęłam, zgodnie z zadaniem na kursie wprowadzać OK do klasy. Wyjaśniłam uczniom, że od teraz będziemy się uczyć inaczej i że nauka ma być OK :) Sama nazwa niewiele im mówi, ale skrót OK bardzo im się spodobał.

Będę Wam opisywać moje postępy. Może to kogoś zachęci do zmian w sposobie pracy z uczniami. Ja już widzę po sobie, że to owocuje bardzo szybko również większa satysfakcją dla nauczyciela.

Ale powoli!
Na razie napiszę, jaką wprowadziłam do klasy pierwsza zmianę, zgodnie z OK. UCZNIOWIE NIE PODNOSZĄ RĘKI PO MOIM PYTANIU.  Zszokowani? Ja byłam nieco skołowana. Oczami wyobraźni widziałam już wydzierające się do mnie dzieciaki i bałagan na lekcji, A jest wprost przeciwnie. Dzieci się nie zgłaszają, bo to nauczyciel sam decyduje, kogo zapyta. W dodatku, po zadaniu pytania, musi odczekać ok.minuty. Wydaje się stratą czasu, ale ja już widzę wiele plusów. Oto one:
- wszyscy uczniowie muszą brać aktywny udział w lekcji
- wszyscy muszą uważać, bo nie wiedzą, kiedy ich spytam :)
- wszyscy muszą zastanowić się nad odpowiedzią, bo nikt nie wie, na kogo trafi, ALE mają czas się zastanowić spokojnie (ok.1 minuty)
- w klasie cisza jak makiem zasiał (raj dla moich uszu! )
- słabi uczniowie udzielają nareszcie poprawnych odpowiedzi, bo w ciągu minuty zdążą ją wypracować w głowie :)
- "wyrywuski" ćwiczą cierpliwość
- mam większą szansę zapytać wszystkich
- widzę wszystkich uczniów, bo nikt mi nie macha ręką przed oczami
- nikt mi nie wybije oka palcem :D

Niby takie proste i oczywiste, ale jednak sama na to nie wpadłam wcześniej :)
Uczniowie na razie zareagowali optymistycznie, choć niektórym się nie podoba, że ich rzadziej teraz pytam. I tu kolejny plus- gdybym tego nie zmieniła, nie zauważyłabym, że pytam ciągle tą samą grupę dzieci, rzadko innych.

Jeśli ktoś jest zainteresowany i ma ochotę trochę poczytać, zachęcam do zajrzenia na ta stronkę:
http://www.ceo.org.pl/pl/ok
Jest tam wiele ciekawych artykułów i praktycznych porad na temat OK. Jeszcze przez wszystkie nie przebrnęłam, ale polecam :) Trzymajcie kciuki, żeby mi się udało z sukcesem wprowadzić OK do końca.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz