Tak, tak, dobrze widzicie- w lesie tez można grać w hokeja. A ile przy tym uciechy. Widziałam osobiście, Co prawda, nie grałam, ale od samego patrzenia robiło się wesoło :)
Zabawę można przeprowadzić również na boisku szkolnym czy też w ogródku. Bez lodowiska :)
Już opisuję szczegóły.
Do zabawy sa potrzebne:
- duży kawałek brezentu
- mopy- po jednym na uczestnika
- wiadra z wodą
- mydło w kostce
Brezent lub gruba folia spełnia rolę boiska- lodowiska. Uczestnicy wchodzą na nie boso. Każdy trzyma w ręce mopa. Zadanie obu drużyn polega na tym, by trafić krążkiem- w tej roli mydło do bramki - wyznaczają ja wiadra, pełniące podwójną rolę. Przed rozpoczęciem gry należy bowiem boisko obficie zlać wodą :) Zabawa murowana. Widziałam to w wersji dla zuchów, ale jestem przekonana, że dorośli bawiliby się równie dobrze :)
Zapraszam na mojego bloga, na którym będę starała się opisać jak najwięcej moich pomysłów na pracę z małymi uczniami. Większość pomysłów będzie mojego autorstwa, jednak będzie mi bardzo miło, jeśli ktoś zechce podzielić się w tym miejscu swoimi propozycjami na prace plastyczne lub zabawy w klasie. Chciałabym, żeby ten blog był miejscem, gdzie nauczyciel przedszkola i I-III może znaleźć inspirację do zaplanowania ciekawych zajęć dla swoich uczniów.
czwartek, 29 lipca 2010
poniedziałek, 26 lipca 2010
Kreatywne łapki
Jakiś czas temu bawiłam się z Julką w jej ulubioną zabawe farbami- odbijanie łapek. Samo w sobie zrobiło się już nudne, bo ciągle to robimy :) I nagle przyszedł mi do głowy pomysł, jak nasza zabawe uatrakcyjnić, a przy okazji rozwinąć trochę kreatywnośc mojego maluszka. I tak oto powstały łpakowe obrazki :)
Oto one:
słoń
jeż
zestaw łapek (nie wiedzieć czemu królewna nie chciał wystąpić sama. Drugi zestaw tez nie chciał się tu pokazać.Trudno. )
Oto one:
słoń
jeż
zestaw łapek (nie wiedzieć czemu królewna nie chciał wystąpić sama. Drugi zestaw tez nie chciał się tu pokazać.Trudno. )
poniedziałek, 12 lipca 2010
tęczowe okna
Jakiś czas temu moje dzieciaczki (uczniowie, nie moje własne :) )zrobiły superaśne tęcze.
Dałam im celofan i farby plakatowe. Podzieliłam na 3-osobowe grupy. Na tablicy wypisałam kolory tęczy w kolejności: czerwony, pomarańczowy, żółty, zielony, niebieski, fioletowy. Następnie w grupach dzieci malowały sobie rączki farbą i odbijały je w kształt łuku- najpierw dziecko z czerwona dłonią, potem to z pomarańczowa i tak dalej. Fioletowa dłoń była oczywiście najmniejsza :) Farby dałam tylko w kolorach podstawowych. Otrzymanie zielonego, pomarańczowego, czy fioletowego było wyzwaniem dla nich. I utrwaleniem wiedzy o kolorach :)
Gotowe prace powiesiłam na oknie. Wyglądają ślicznie i wesoło. Jedyny minus- farba się sypie.
Myślałam też o malowaniu na celofanie farbami do szkła lub akrylowymi, ale jakoś zabrakło mi czasu, żeby je jechać kupić. W przyszłości spróbuję.
Dałam im celofan i farby plakatowe. Podzieliłam na 3-osobowe grupy. Na tablicy wypisałam kolory tęczy w kolejności: czerwony, pomarańczowy, żółty, zielony, niebieski, fioletowy. Następnie w grupach dzieci malowały sobie rączki farbą i odbijały je w kształt łuku- najpierw dziecko z czerwona dłonią, potem to z pomarańczowa i tak dalej. Fioletowa dłoń była oczywiście najmniejsza :) Farby dałam tylko w kolorach podstawowych. Otrzymanie zielonego, pomarańczowego, czy fioletowego było wyzwaniem dla nich. I utrwaleniem wiedzy o kolorach :)
Gotowe prace powiesiłam na oknie. Wyglądają ślicznie i wesoło. Jedyny minus- farba się sypie.
Myślałam też o malowaniu na celofanie farbami do szkła lub akrylowymi, ale jakoś zabrakło mi czasu, żeby je jechać kupić. W przyszłości spróbuję.
niedziela, 11 lipca 2010
Tym razem pomidor
Czyli rzecz będzie o grach i zabawach słownych dla maluchów i nie tylko.
Julcia ma 3,5 roku i ostatnio uwielbia różne zabawy słowne. Szczególnie jak się nudzi. A że ona nudzi się nawet w drodze na plac zabaw (idziemy tam 5 minut :) ), to po drodze tez musimy się w coś bawić. I mamy kilka swoich ulubionych takich cosiów, którymi chętnie się z wami podzielę.
Pomidor
Stary, oklepany, wszystkim znany, ale nada bawi. Zasady u nas uległy nieznacznej modyfikacji, bo mała nie jest w stanie się nie śmiać przy zabawie, więc chodzi tylko o to, żeby się pilnować i udzielać tylko jednej odpowiedzi na zadane pytania- pomidor. Śmiechu przy tym co nie miara, no bo tatuś ma na imię pomidor, a na głowie rośnie pomidor, a na nogach ma ubrane pomidory :D
Coś się tu nie zgadza
To lubię nawet ja, chociaż moja rola jest zawsze taka sama- układanie historyjek :) No więc polega to na tym, że coś opowiadam, a Julka mnie poprawia, jeśli coś się nie zgadza. Oczywiście nie zgadzać się tu musi co druga rzecz, bo inaczej nie ma zabawy :) Np. przechodząc przez przejazd tramwajowy mówię do Julki "Daj mi rączkę, żeby cię samolot nie przejechał" (powinno być przeleciał, ale to na szczęście dla niej jeszcze zbytnia abstrakcja :D). Ona od razu mnie poprawia "mamusiu, nie samolot tylko tramwaj". Chwilę później mówię "zobacz, jaki fajny prosiaczek". Ona mnie poprawia "szczeniaczek, mamusiu" i tak dalej. Potrafi się tak bawić dobrą godzinę (przydatne w podróży).
To jest też fajna zabawa w klasie. Można w tej sposób utrwalać wiedzę z jakiegoś zakresu, lub sprawdzić jak dzieci uważały na zajęciach. Ja moim uczniom puszczałam codziennie przy śniadanku bajki z płyty (bajki z Ramą- ok. 10 minut każda), a potem często w taki sposób sprawdzałam, czy uważnie słuchali- opowiadałam tę sama bajkę, ale zmieniałam fakty. Moi uczniowie bardzo to lubili.
Zagadki
W Wisełce jest długa droga na plażę jak na 2,5 latkę, więc codziennie dwa razy obowiązkowo zaliczaliśmy zabawę w zagadki. Najpierw ja zadawałam, potem córcia. I w twej drugiej wersji było naprawdę śmiesznie czasami. Srawdźcie ze swoimi dziećmi, czy dacie rade odgadnąć ;)
Kto pierwszy zobaczy
Idealna zabawa do samochodu czy pociągu. Ogłaszałam- kto pierwszy zobaczy np. czerwony samochód, ten wygrywa. Oczywiście zazwyczaj córcia wygrywała, bo tylko wtedy była radocha z zabawy.
Hm, chciałam opisać więcej naszych zabaw, ale ktoś mi zaczyna płakać, że śpiący, więc muszę uciekać.
Julcia ma 3,5 roku i ostatnio uwielbia różne zabawy słowne. Szczególnie jak się nudzi. A że ona nudzi się nawet w drodze na plac zabaw (idziemy tam 5 minut :) ), to po drodze tez musimy się w coś bawić. I mamy kilka swoich ulubionych takich cosiów, którymi chętnie się z wami podzielę.
Pomidor
Stary, oklepany, wszystkim znany, ale nada bawi. Zasady u nas uległy nieznacznej modyfikacji, bo mała nie jest w stanie się nie śmiać przy zabawie, więc chodzi tylko o to, żeby się pilnować i udzielać tylko jednej odpowiedzi na zadane pytania- pomidor. Śmiechu przy tym co nie miara, no bo tatuś ma na imię pomidor, a na głowie rośnie pomidor, a na nogach ma ubrane pomidory :D
Coś się tu nie zgadza
To lubię nawet ja, chociaż moja rola jest zawsze taka sama- układanie historyjek :) No więc polega to na tym, że coś opowiadam, a Julka mnie poprawia, jeśli coś się nie zgadza. Oczywiście nie zgadzać się tu musi co druga rzecz, bo inaczej nie ma zabawy :) Np. przechodząc przez przejazd tramwajowy mówię do Julki "Daj mi rączkę, żeby cię samolot nie przejechał" (powinno być przeleciał, ale to na szczęście dla niej jeszcze zbytnia abstrakcja :D). Ona od razu mnie poprawia "mamusiu, nie samolot tylko tramwaj". Chwilę później mówię "zobacz, jaki fajny prosiaczek". Ona mnie poprawia "szczeniaczek, mamusiu" i tak dalej. Potrafi się tak bawić dobrą godzinę (przydatne w podróży).
To jest też fajna zabawa w klasie. Można w tej sposób utrwalać wiedzę z jakiegoś zakresu, lub sprawdzić jak dzieci uważały na zajęciach. Ja moim uczniom puszczałam codziennie przy śniadanku bajki z płyty (bajki z Ramą- ok. 10 minut każda), a potem często w taki sposób sprawdzałam, czy uważnie słuchali- opowiadałam tę sama bajkę, ale zmieniałam fakty. Moi uczniowie bardzo to lubili.
Zagadki
W Wisełce jest długa droga na plażę jak na 2,5 latkę, więc codziennie dwa razy obowiązkowo zaliczaliśmy zabawę w zagadki. Najpierw ja zadawałam, potem córcia. I w twej drugiej wersji było naprawdę śmiesznie czasami. Srawdźcie ze swoimi dziećmi, czy dacie rade odgadnąć ;)
Kto pierwszy zobaczy
Idealna zabawa do samochodu czy pociągu. Ogłaszałam- kto pierwszy zobaczy np. czerwony samochód, ten wygrywa. Oczywiście zazwyczaj córcia wygrywała, bo tylko wtedy była radocha z zabawy.
Hm, chciałam opisać więcej naszych zabaw, ale ktoś mi zaczyna płakać, że śpiący, więc muszę uciekać.
środa, 7 lipca 2010
ósemkowe motylki
W poprzednim roku szkolnym (bo ten cały przesiedziałam w domu ze względu na ciążę i macierzyński) zrobiłam z moimi potworkami motylki, na bazie ósemek Dennisona.
Instrukcja działania ;)
Najpierw rozdałam każdemu uczniowi 2 z prostokąty kolorowego bloku technicznego. Cięte " na oko"- każda kartka poziomo na 3 części.
Dzieci rysowały na nich pastelami leniwe ósemki do muzyki Dziamskiej- raz lewą, raz prawą rączką, raz obydwiema naraz- według moich poleceń. Następnie obie ósemki musieli wyciąć, ale tak, żeby ich nie rozciąć . Potem z czarnego prostokąta wycinali tułów motyla i podklejali skrzydełka z ósemek. Praca w sumie szybka ( ok.30 minut), twórcza, integrująca obie półkule, związana z plastyką i muzyką. Dzieciakom bardzo się podobało
A oto efekty: (słabo wyszło, bo wisiały na oknie)
Instrukcja działania ;)
Najpierw rozdałam każdemu uczniowi 2 z prostokąty kolorowego bloku technicznego. Cięte " na oko"- każda kartka poziomo na 3 części.
Dzieci rysowały na nich pastelami leniwe ósemki do muzyki Dziamskiej- raz lewą, raz prawą rączką, raz obydwiema naraz- według moich poleceń. Następnie obie ósemki musieli wyciąć, ale tak, żeby ich nie rozciąć . Potem z czarnego prostokąta wycinali tułów motyla i podklejali skrzydełka z ósemek. Praca w sumie szybka ( ok.30 minut), twórcza, integrująca obie półkule, związana z plastyką i muzyką. Dzieciakom bardzo się podobało
A oto efekty: (słabo wyszło, bo wisiały na oknie)
Subskrybuj:
Posty (Atom)